poniedziałek, 13 stycznia 2014

Zimowy blues, czyli pozdro dla kumatych...kumaków



W tym sezonie zima wyjątkowo zaskoczyła nie tylko kierowców i nie raczyła się nawet pokazać. A szkoda, bo pod koniec roku próbowałem się przygotować na mrozy i zawieje i aby w jakiś sposób zniwelować negatywne skutki niskich temperatur postanowiłem wypróbować stary piwowarski sposób na rozgrzanie się, a mianowicie porter.
A mój wybór padł na dość nietypowego przedstawiciela tego stylu, gdyż był to robust porter, z Bieszczadzkiej Wytwórni Piwa -> Bombina Blues.
Czym charakteryzuje się wspomniany robust porter ? Według wiki.piwo.org jest to bardziej chmielowa lub/i bardziej palona odmiana portera, z tym, że chmielowość może być zarówno dość łagodna jak i również dość "ostra" w zależności od podejścia.

Dostajemy więc piwo dość intensywnym aromacie słodowym (mam prawdziwy problem z wyczuciem aromatów kawowych w porterach, ale mi to zupełnie nie przeszkadza, bo kawy generalnie nie lubię, więc nie żałuję tegoż braku) ale na pewno czułem tam bardzo wyraźną nutę karmelową/toffi. I dobrze po piwko świetnie komponowało się, z wcinaniem świątecznych wypieków, a muszę też wspomnieć, że byłą to dobra okazja do lekkiego oświecenia rodziny w pewnych kwestiach związanych z tym, czym jest dobre piwo ;)


Piwo miało barwę ciemno brązową, która przypominała mi barwę coca-coli, ale może to być kwestia silnego oddziaływania bodźców świątecznych ;p
Piana była znów taka sobie i niestety bardzo szybko opadała.

Jeżeli chodzi o to co najbardziej interesujące, czyli smak, to jest dobrze. A nawet bardzo dobrze.
Smak, podobnie jak aromat, jest mocno karmelowy, trochę czuć nawet coś co przypomina mleczną czekoladę. Ale można również poczuć palony słód oraz lekką nutę przyprawową. Goryczka mogłaby za to jednak być nieco większa, chociaż nie wiem, czy nie zmniejszyłoby to "pijalności" piwa, które jak na porter wcale nie zapychało i nie trzeba było go sączyć.

Moja ocena:
Zapach: 8/10
Smak: 8/10
Kolor+Piana: 5/10
"Pijalność": 7/10

Ostateczny werdykt: kufel, czy stos ?
Kufel
Moje doświadczenia z żabim bluesem oceniam baaaardzo pozytywnie. Dodam tylko, że było to moje drugie piwo z Ursy (wcześniej piłem Megalomana) i jestem pewien, że muszę nadrobić zaległości w postaci innych dotychczas wyprodukowanych przez nich piw, a każde następne mogę nawet kupić w ciemno ;) I nie sądzę, żebym mógł się na tym przejechać, a nawet jeśli to nie sprawi to, że mógłbym się zrazić to Bieszczadzkiego browaru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz