niedziela, 26 stycznia 2014

Czy ja naprawdę musiałem to robić ? - Tesco Value

Wpis, który właśnie czytacie w wersji oryginalnej powstał już dłuższy czas temu, jako odpowiedź na artykuł Pana Jana (xD), który znajdziecie tutaj:http://zaczytaj.info/artykuly/alcosfera/53-ekonomia-gora-czy-oby-na-pewno. Jednakże uznałem, że piwo tak wyjątkowe załuguje na równie wyjątkowe potraktowanie i cały czas miałem wrażenie, że nie wygląda od tak, jak chciałbym aby wyglądał.
Aż do dzisiaj.
Na karku czuć zimny oddech sesji, do Torunia wracałem pociągiem, który był opóźniony o ponad godzinę... W duchu zadawałem sobie pytanie, czy może być coś gorszego ? I niestety na to pytanie musiałem sobie odpowiedzieć twierdząco.

Ladies and Gentlemen, Mesdames and Messieurs, Panie i Panowie oto przed państwem:

Jak widać mamy do czynienia z wyjątkowym trunkiem, "Piwem", które jest jedynym chyba przedstawicielem najczystszej linii gatunkowej, czego dowodem jest brak jakiegokolwiek Differentia specifica. Jest to Piwo, przez tak duże P, że gdyby nie wieczne odurzenie piwem, naszego zakonnego grafika, to doczekałoby się ono pięknego inicjału.

A tak na poważnie. "Piwo" Tesco Value, dostępne w sieci dyskontowej Tesco, za jedyne 1,40 złotych polskich jest... W sumie nie wiem co to jest, wiem czym nie jest.
Nie jest piwem dobrym. Z piwem w ogóle chyba też, poza nazwą i zdjęciem na etykiecie za dużo wspólnego nie ma.
Chciałbym ocenić zapach, gdyby tylko jakiś był. Trochę przypomina to aromat z opróżnionej i zwietrzałej już butelki.
Piana, całkiem niezła, biorąc pod uwagę przedział cenowy rzecz jasna, ale znika równie niespodziewanie, jak niespodziewane jest pojawienie się wpisu Piwnej Inkwizycji o tej godzinie.
Oceniając walory smakowe zastanawiałem się, czy producent nie powinien rozważyć rebrandingu, na nieco bardziej odpowiednie TUSKo Value.
Nie mogę powiedzieć jednak, że nie było to piwo, bo było. Ale słabe, o prawie niewyczuwalnym smaku (nie powiem, że nie czułem chmielu, bo boję się, że Van Pur pójdzie w ślady Perły, zaproszą mnie do siebie i zostanę bohaterem wyborczej ;_;).
Plus należy się jednak chociaż za brak durnowatych, bałamucących formułek "Tradycyjna, tajemna receptura pierdu, pierdu".
Alkoholu też zbytnio nie czuć i tutaj mogę podejrzewać, że gdyby było go więcej to dostalibyśmy najzwyczajniej w świecie V.I.P'a.
I teraz powinna w waszych głowach, moi drodzy Czytelnicy, pytanie o sens kupna taniego piwa, które (cytując Koypra) nie czochra beretu ?
Bo ja go nie widzę. Dla jasności, również uważam, że piwo temu nie służy, aaale:
Gdybym, nie daj Boże, moje próby zdobycia (albo i samo zdobycie) wykształcenia zawiodły, gdybym stracił cały majątek i dach nad głową i błąkałbym się po starówce szukając potencjalnych "Prezesów Królów Złotych" i zdobyłbym jakieś grosze na byle jaki trunek, to w życiu nie kupił bym tegoż...przepraszam, nie chcę już nazywać tego wytworu piwem.
Dozbierałbym na jakieś piwo mocne, które podobnie z piwem nie ma nic wspólnego, ale przynajmniej mógłbym zapomnieć o moim stanie i z "kiwającą głową" szukałbym kolejnych "ofiar".
Więc życzę sobie i Wam, abyśmy nigdy nie stoczyli się tak nisko, aby delektować się, wątpliwej jakości, trunkiem za "co łaska + VAT".

Moja ocena:
Zapach: 1/10
Smak: 2/10
Kolor+Piana: 4/10
"Pijalność": 2/10


Ostateczny werdykt: kufel, czy stos ?
Stos ! (Spalić a prochem posypać sobie czoło na znak pokuty za włożenie puszki TV do koszyka z zakupami)

Na koniec dodam tylko, że w tym przedziale cenowym można spotkać się z jeszcze gorszymi piwami, które już naprawdę w smaku przypominają niskiej jakości wodę mineralizowaną z dodatkiem piwa. Ale uważam, że jeśli już chcemy wypić tanie piwo...
Halt !
Inkwizy...Kongregacja Nauki Wia...Picia Piwa, jest przeciwna piciu piwa w calu upojenia się. Pijemy z umiarem ! Ale jak wiemy ten nie zawsze chce pić z nami...
Wtedy lepiej jest już moim zdaniem kupić chociażby Specjala, który przynajmniej stał koło piwa i przede wszystkim dobrze kojarzy się z czasem gimb-lic-wczesnostud-bazą. A to dobre, na swój sposób, wspomnienia. A te należy pielęgnować, od czasu do czasu i w umiarze oczywiście :>
Amen.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Zimowy blues, czyli pozdro dla kumatych...kumaków



W tym sezonie zima wyjątkowo zaskoczyła nie tylko kierowców i nie raczyła się nawet pokazać. A szkoda, bo pod koniec roku próbowałem się przygotować na mrozy i zawieje i aby w jakiś sposób zniwelować negatywne skutki niskich temperatur postanowiłem wypróbować stary piwowarski sposób na rozgrzanie się, a mianowicie porter.
A mój wybór padł na dość nietypowego przedstawiciela tego stylu, gdyż był to robust porter, z Bieszczadzkiej Wytwórni Piwa -> Bombina Blues.
Czym charakteryzuje się wspomniany robust porter ? Według wiki.piwo.org jest to bardziej chmielowa lub/i bardziej palona odmiana portera, z tym, że chmielowość może być zarówno dość łagodna jak i również dość "ostra" w zależności od podejścia.

Dostajemy więc piwo dość intensywnym aromacie słodowym (mam prawdziwy problem z wyczuciem aromatów kawowych w porterach, ale mi to zupełnie nie przeszkadza, bo kawy generalnie nie lubię, więc nie żałuję tegoż braku) ale na pewno czułem tam bardzo wyraźną nutę karmelową/toffi. I dobrze po piwko świetnie komponowało się, z wcinaniem świątecznych wypieków, a muszę też wspomnieć, że byłą to dobra okazja do lekkiego oświecenia rodziny w pewnych kwestiach związanych z tym, czym jest dobre piwo ;)


Piwo miało barwę ciemno brązową, która przypominała mi barwę coca-coli, ale może to być kwestia silnego oddziaływania bodźców świątecznych ;p
Piana była znów taka sobie i niestety bardzo szybko opadała.

Jeżeli chodzi o to co najbardziej interesujące, czyli smak, to jest dobrze. A nawet bardzo dobrze.
Smak, podobnie jak aromat, jest mocno karmelowy, trochę czuć nawet coś co przypomina mleczną czekoladę. Ale można również poczuć palony słód oraz lekką nutę przyprawową. Goryczka mogłaby za to jednak być nieco większa, chociaż nie wiem, czy nie zmniejszyłoby to "pijalności" piwa, które jak na porter wcale nie zapychało i nie trzeba było go sączyć.

Moja ocena:
Zapach: 8/10
Smak: 8/10
Kolor+Piana: 5/10
"Pijalność": 7/10

Ostateczny werdykt: kufel, czy stos ?
Kufel
Moje doświadczenia z żabim bluesem oceniam baaaardzo pozytywnie. Dodam tylko, że było to moje drugie piwo z Ursy (wcześniej piłem Megalomana) i jestem pewien, że muszę nadrobić zaległości w postaci innych dotychczas wyprodukowanych przez nich piw, a każde następne mogę nawet kupić w ciemno ;) I nie sądzę, żebym mógł się na tym przejechać, a nawet jeśli to nie sprawi to, że mógłbym się zrazić to Bieszczadzkiego browaru.